środa, 6 sierpnia 2014

Odwieczny polski dylemat: bić, czy nie bić?



Niespełna miesiąc temu Janusz Korwin-Mikke spoliczkował Michała Boniego. Reakcja większości polskich polityków i dziennikarzy była łatwa do przewidzenia. Słowa potępienia niosły się od Bałtyku do Tatr. Korwina – bardzo słusznie zresztą – odsądzono za ów czyn od czci i wiary. Nawet jeśli cała sprawa mogła zakończyć się pozytywną lekcją na przyszłość, to pewien lewicowy portal postanowił czym prędzej temu zapobiec i podjąć próbę kompromitacji przeciwników Korwina. A wszystko przez to, że ludzi jak zwykle postanowiono potraktować jak barany, którym można wmówić każdą bzdurę.  

Drodzy czytelnicy, poznajcie
Rafalale, znanego warszawskiego transwestytę. Ostatnimi czasy Rafalala chciała wynająć mieszkanie dla swoich bliskich, jednak właściciel lokalu nie zgodził się na to, gdyż nie chciał wchodzić w żadne układy „z takim czymś”. Mężczyzna dostał od Rafalali za te słowa po pysku, a filmik z całego zdarzenia trafił na YT.

Korwin lał po gębie? Lał. Rafalala lała po gębie? Lała. Reakcje w Internecie na oba te wydarzenia? Całkowicie odmienne. I tak w pierwszym wypadku mamy do czynienia z aktem barbarzyństwa, w drugim zaś… bohaterską walkę z nietolerancją.

Bzdura? Marginalna duperela? Jak najbardziej. Oczywiście, pewnie niewiele osób dowie się o całym zajściu, ale wystarczy, że następnym razem do rękoczynów zabierze się ktoś bardziej znany od Rafalali i wtedy znacznie szersze grono odbiorców zapozna się z polską odmianą dwójmyślenia.

W imię honoru i przebieranek

Między sprawą Korwina a pani Rafalali mógłbym znaleźć wiele różnic przemawiających na korzyść tej drugiej osoby. Pan Korwin-Mikke uważa, iż bronił swojego honoru, w co trudno mi uwierzyć. Dlaczego? Otóż prezes KNP na złożenie podobnej obietnicy – a więc spoliczkowania Boniego - i wprowadzenie jej w życie miał ponad dwadzieścia lat. W tym czasie – jak przyznaje w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” Boni – pan Korwin z byłym ministrem administracji i cyfryzacji mijał się przynajmniej kilka razy. Rozumiem, że lider Nowej Prawicy dopiero niedawno odkrył, że właściwie to dawnymi oskarżeniami Boniego czuje się obrażony?

Zachowanie Korwina to klasyczne, cyniczne zagranie pod publiczkę, mające w oczach wyborców utrwalić obraz prezesa KNP jako jedynego polityka słowem i czynem walczącym ze zdegenerowanym systemem. W dzisiejszych czasach przypieprzenie politykowi to nie powód do wstydu, lecz chluby. A pan Korwin-Mikke nawet wtedy, gdy dostanie tekę wicepremiera, będzie robić wszystko, by nikt nie postrzegał go jako części znienawidzonego układu politycznego.  

Tymczasem Rafalala mogła rzeczywiście poczuć się urażona słowami właściciela lokum (oczywiście zakładając, że cała ta akcja nie była ustawką, w innym wypadku jej postępowanie w niczym nie różni się od tego, co zaprezentował Korwin). Zwrot „to coś” tylko pozornie wydaje się niewinny. W rzeczywistości to ciężka obelga, próba odczłowieczenia osoby atakowanej i sprowadzenia do roli obrzydliwej pokraki, nie zasługującej na szacunek i normalne traktowanie.

Dlatego ze spokojem mógłbym to uznać w czasie ewentualnej rozprawy za okoliczność łagodzącą. Mimo to absolutnie nie wyobrażam sobie, iżby prokuratora mogła cała sprawę zignorować i z automatu całkowicie odpuścić Rafalali. To nie ona będzie bowiem autorytarnie decydować o tym, czy i w jaki sposób należy karać kogoś, kto jej zdaniem naruszył jej dobre imię.

Wiecie dlaczego prawo polskie zakazuje stosowania jakichkolwiek kar cielesnych na dzieciach, nawet delikatnych klapsów? Ponieważ ustalenie granicy, gdzie klaps zamienia się w bicie jest niewykonalne. Jeśli dziecko ma siniaka, to znaczy, że rodzic zbyt silnie je uderzył i należy już taki czyn uznać za niezgodny z przepisami, czy jednak nie? A może zrobił to nieświadomie, bo poniosły go emocje? Jak to wszystko zmierzyć i kto ma to ocenić? Im przepis bardziej ogólny, tym generuje większe problemy interpretacyjne. Dlatego lepiej zabronić nawet najłagodniejszych form przemocy fizycznej, niż być świadkiem zawstydzających scen na polskich salach sądowych, gdzie ojciec pijak będzie się starał udowodnić, że on tylko tak delikatnie chciał upomnieć swojego syna i to w żaden sposób nie powinno być traktowane jako złamanie prawa!

Teraz załóżmy, że sam preferencje Rafalali uznaję za nienormalne. W powietrzu wisi niewypowiedziane słowo „zboczeniec”. Czy wyrażając taki pogląd naprawdę zasłużyłbym sobie na dostanie po gębie?   

Dialog ponad przemocą, no chyba że…

Ale zaraz, to można tak po prostu dawać się jakiemuś frajerowi bezkarnie obrażać? A co, gdyby zwymyślał w ten sposób moją matkę/siostrę/kochankę/inną bliską mi osobę? Nic bym nie zrobił? Podkulił ogon i uciekł?

Problem w tym, że ci, którzy dzisiaj chwalą Rafalalę, jeszcze miesiąc temu przekonywali mnie i innych, iż JAKAKOLWIEK forma przemocy jest absolutnie niedopuszczalna i nie powinno być od tego żadnych wyjątków.

No więc droga lewico, na coś należy się zdecydować. Albo dopuszczamy możliwość rozwiązywania konfliktów w sposób siłowy, albo konsekwentnie dążymy do wyrugowania przemocy ze sfery publicznej. Jeśli decydujemy się na opcję nr 1, to prosiłbym o przedstawienie listy spraw, w obronie których można się okładać po pyskach. Sam nie skorzystam, bo ledwo odrastam od ziemi, ale wielu obywateli chciałoby wiedzieć, jak odróżnić bojownika o wolność od siewcy nienawiści (choć wszyscy doskonale domyślamy się, co na owej liście znalazłoby się na pierwszym miejscu).

Duża część Polaków za przedstawicielami LGBT nie przepada. Nie czas teraz na zagłębianie się w przyczyny takiego stanu rzeczy, pozostaje on jednak faktem. Jak taki zwykły człowiek ma zareagować na wieść, że przywalenie politykowi grozić może nawet więzieniem, zaś gdy do rękoczynów zabiera się transwestyta, sprawa kończy się… Słowami uznania dla bijącego! Tak chcecie edukować społeczeństwo i szerzyć tolerancję? Przypomina mi to nieco słowa Magdaleny Środy, która uważała, iż kobiet w polityce powinno obowiązywać znacznie mniej zasad, przynajmniej dopóty, dopóki nie nadrobią traconego do mężczyzn dystansu.  

Chyba w bardziej bezczelny sposób nie da się okazywać społeczeństwu, jak bardzo rozmiłowanym jest się w stosowaniu podwójnych standardów.

Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że nieświadomie sami zgłosiliście chęć do aktywnego uczestniczenia w kampanii wyborczej Janusza Korwin-Mikkego. Obserwując tak rażący przykład hipokryzji wielu obywateli zacznie się zastanawiać, czy ten Korwin faktycznie czasem nie jest szykanowany? A jeśli elita kogoś prześladuje, to przecież musi być swój chłop!

Nie dosyć więc, że wyniesiecie tego człowieka do funkcji wicepremiera, to na dodatek nie będzie wam musiał zapłacić za tak fachowo wykonaną robotę nawet złotówki.

Zwykły Człowiek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz