poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Dlaczego polski pracownik jest śmieciem



Drogi czytelniku, czy prowadzisz może własny biznes? Tworzysz miejsca pracy dla innych? Nie? To może chociaż posiadasz w ręku jakiś fach, coś, czym może poszczycić się niewielki procent pracujących w Polsce osób? Też nic? Żadnych naprawdę niezwykłych, praktycznych umiejętności, którymi mógłbyś zabłysnąć i wyróżnić się spośród innych ludzi? Cóż, w takim razie jest mi niezmiernie miło poinformować cię, że przynależysz do obecnie najliczniejszej grupy społecznej. Ukochany czytelniku, jesteś bowiem śmieciem i dobrze by było, byś wreszcie poznał swoje miejsce w szeregu.

Czym różni się Przemysł Pogardy od Przemysłu Głupoty? Ten pierwszy w założeniu ma wyłącznie zdyskredytować daną osobę lub grupę w oczach innych. Przemysł Głupoty zaś stawia sobie za cel spowodowanie, by atakowany obiekt sam uwierzył, że w rzeczywistości jest godnym pożałowania kawałkiem szmaty. Tak długo więc będzie się z nas robić kretynów, aż w końcu uwierzymy, iż faktycznie nadajemy się wyłącznie do tego, by wycierano nami brudną podłogę.

To nie politycy, ani nawet dziennikarze-celebryci mają największe zasługi w szczytnej misji pokazywania hołocie, gdzie jej miejsce. W tym zakresie wybitnymi osiągnięciami mogą się poszczycić przede wszystkim wszelkiej maści ekonomiści i całe rzesze pseudo-neoliberałów, świętych rycerzy walki o wolny rynek. To oni każdego dnia próbują udowodnić, że głupie Polaczki zamiast wziąć się do pracy, woląc siedzieć na mitycznym „socjalu”. Jak bojownicy o kapitalizm i niskie podatki postrzegają polskiego pracownika zatrudnionego w handlu lub przy produkcji? Cóż, przeważnie jako nastawionego roszczeniowo lenia-niewdzięcznika, który zamiast po nogach całować, że ktoś postanowił łaskawie wybawić go od biedy i zatrudnić w swojej firmie, ma często czelność mieć wobec pracodawcy pewne oczekiwania.

W jaki więc sposób my, zwykli ludzie, niszczymy polską gospodarkę i uniemożliwiamy bogacenie się i sukces wielkim wolnorynkowym teoretykom?

Po pierwsze, czysty egoizm

Naszym największym grzechem jest fakt, iż za nic nie chcemy zgodzić się na obniżenie swoich pensji. Co więcej, uparcie bronimy utrzymania płacy minimalnej, ekonomicznego narzędzia opresji, przez który firmy upadają jedna za drugą. Sytuacja jest na tyle dramatyczna, że Forum Obywatelskiego Rozwoju – organizacja założona przez Leszka Balcerowicza – postanowiła wydać komiks edukacyjny. Dzięki zabiegom FOR-u polski pracownik dowie się, dlaczego powinien otrzymywać niską pensję[1].

Prawie wszędzie na świecie obserwujemy tendencję, wedle której w czasach kryzysu bogaci pomnożyli własne majątki, biedni zaś na całym zamieszaniu wyłącznie stracili. W Polsce zdaniem niektórych odpowiedzią na światowe trendy powinno być… jeszcze mocniejsze dowalenie najsłabszym. Przecież właśnie tym w praktyce jest zniesienie płacy minimalnej. Płacy, która u nas wynosi ok. 1200 zł. na rękę. Jasne, da się za nią wieść skromne, znośne życie, ale tylko pod warunkiem, że jesteśmy sami i nie planujemy założenia rodziny. Oczywiście o jakimkolwiek odkładaniu funduszy na przyszłość nie ma mowy. O otrzymaniu kredytu na cokolwiek również możemy tylko pomarzyć. Tymczasem zdaniem rycerzy wolnego rynku nie zasługujemy nawet na te marne ochłapy, a nasza chciwość hamuje wzrost świętego rozwoju gospodarczego, podstawy wszelkiego stworzenia.  

- No dobrze, lewackie ście**o. – Zakrzyknie w tym momencie któryś z rycerzy – Widzę, że z wiedzą z zakresu ekonomi u ciebie słabiutko, dlatego pozwól to wyjaśnić. Jeśli pracodawca będzie mógł zapłacić ci mniej, a co za tym idzie zmniejszą się również koszty wszelkich składek i innych bzdur, tym samym jego zyski wzrosną. Dzięki temu będzie go stać na obniżenie ceny swoich produktów, by w ten sposób zwiększyć swoją konkurencyjność na rynku. Inni sprzedawcy/producenci/hurtownicy zostaną zmuszeni do podjęcia podobnych kroków, gdyż tak właśnie działa święty wolny rynek (błogosławione jego Imię na wieki wieków).Ceny zjadą, a ty, mimo, iż teoretycznie twoja pensja będzie mniejsza, tak naprawdę również wyjdziesz w ostatecznym rozrachunku na plus! Zrozumiałeś? Wiem, wam lewakom to trzeba wszystko jak dzieciom, doprawdy…   

Niestety, prawda wygląda nieco inaczej. Jeśli utrzymywanie płacy minimalnej powoduje, że większość firm ledwo ciągnie koniec z końcem, to nagłe obniżenie pensji spowoduje… Właściwie co? Ano to, że owe firmy być może nie upadną. Aż tyle i tylko tyle. Czy jednak przedsiębiorstwo, które uniknęło katastrofy, lecz daleko mu do świetności, nagle rzuci się do drastycznego obniżania cen? Czy strata, jaką firma ponosi z tytułu zatrudniania pracownika na umowę o pracę jest tak duża, by uniemożliwiała rozwój i osiąganie zysków? I jak to ma się do tego,  że według wszelkich dostępnych badań koszt pracy w Polsce jest jednym z najniższych w Europie? Rozumiem, że to jednak nadal za dużo i powinniśmy w tej kwestii śmielej spoglądać na wschód?

(O molochach i innych sieciach marketów nawet nie wspominam. Tam zyski wielokrotnie przewyższają rzeczywiste koszta. Wystarczy posłuchać opowieści rolników, którzy uprawiane przez siebie owoce i warzywa sprzedają pośrednikom – czyli przeważnie marketom – za marne grosze. Ostatecznie jednak cena towaru, który trafia już bezpośrednio do rąk klienta, jest kilkukrotnie wyższa. Tak, a teraz w imię wyższych wskaźników ekonomicznych pozwalajmy tym firmom dodatkowo oskubać swoich pracowników)

A fakt, iż utrzymywanie kogoś na umowę generuje dodatkowe koszty? Przykro mi, ale od razu mam skojarzenia z traktowaniem takiego pracownika jak psa. Tak, to na psa bowiem wydajemy mnóstwo pieniędzy, choć nie mamy z tego żadnej korzyści materialnej. Pracodawca nie ma zarabiać na pracowniku, lecz dzięki niemu, dzięki jego pracy. To nie jest zwierzę, które zostało przygarnięte z ulicy żeby rozweselało całą rodzinę. To człowiek, zatrudniony po to, by wykonać konkretną pracę bez której firma nie mogłaby normalnie funkcjonować.

Oczywiście, czasy są trudne i nie powinno dziwić zachowanie niektórych przedsiębiorców, którzy próbując wyjść na swoje dokonują radykalnych cięć. Problem w tym, że od zwykłych ludzi oczekuje się nie tylko zrozumienia dla zaistniałej sytuacji. O nie, my wręcz sami powinniśmy zabiegać o obniżenie nam pensji, dorzucaniu nadgodzin i zrzeczeniu się socjalnych przywilejów. Niestety, polskiemu pracownikowi nie można zakazać przyjmowania wynagrodzenia. Wciąż jest nas zbyt wielu i gdyby nagle zabrakło nam funduszy do robienia zakupów w sklepach, gospodarka polska zaliczyłaby spektakularny krach. 

To miłe wiedzieć, że nawet śmieci czasami odgrywają choć niewielką, to wciąż pozytywną rolę w tym kraju.

Po drugie, zbyt wysokie oczekiwania 

W tym wypadku pod pojęciem „zbyt wysokie”, kryją się jakiekolwiek oczekiwania.

Otóż zdaniem wielkich teoretyków wolnego rynku, ludzie pracujący m. in. w handlu trafili tam nie bez powodu. Przecież wolny rynek potrafi docenić odpowiednio wykwalifikowanych pracowników. Skoro więc nie mamy nic do zaoferowania prócz własnych niezgrabnych łap, to chyba wydaje się jasne, że zatrudnienie takich jełopów jak my to akt łaski, nie? Dlatego powinniśmy siedzieć cicho, każdego dnia dziękując Bogu za zesłanie na ten świat dobrych ludzi, dzięki którym nawet bezużyteczny śmieć może podjąć pracę.

Rycerzy wolnego rynku nie interesuje, jakim jesteś człowiekiem. W ich mniemaniu liczy się tylko twoja przydatność na rynku pracy. Jeśli nie potrafisz znaleźć dobrze płatnego zajęcia, to nie można o tobie mówić jako o osobie inteligentnej. Inteligentna, wartościowa jednostka zawsze sobie przecież jakoś poradzi.

Z jakiegoś jednak powodu po tym świecie chodzą ludzie, którzy zarabiają mnóstwo pieniędzy i  na dodatek spełniają się zawodowo. Czyli co, załatwili sobie taką pozycję przez znajomości, oszustwo, czy może jednak faktycznie są od nas o wiele lepsi?

Cóż, każda z tych opcji może być zarówno prawdziwa, jak i fałszywa. Ktoś może jechać na forsie tatusia, ktoś inny doszedł do bogactwa okradających naiwniaków, wielu zapewne należy uznać za uczciwych, wybitnie zdolnych i pracowitych. W tym wypadku nie sposób mówić o jakiejkolwiek regule. W takim razie dlaczego z góry zakładać, że pracownik tyrający za najniższą możliwą pensję z całą pewnością jest niewiele wartym robolem?

Jeśli Polska to kraj, w którym rynek pracy zdominowany został przez handel i usługi, to chyba siłą rzeczy większość z nas zostanie zmuszona do spędzenia mnóstwa czasu za kasą w sklepie, prawda?

Ja swoje życie przegrałem m. in. dzięki złemu wyborowi kierunku studiów i temu, iż po prostu nie byłem dostatecznie dobry, by przebić się do wyższej klasy. Nie mogę mieć do nikogo pretensji, prócz siebie samego. Znam jednak wielu bardzo wartościowych ludzi, którzy nigdy nie wyjdą na swoje. Nie, nie zostali przez nikogo oszukani, ot, urodzili się w złym miejscu i złym czasie. W Polsce, nazywanej fabryką Europy, najzwyczajniej w świecie nie ma zapotrzebowania na armię menedżerów i kierowników. Tego, czego w tej chwili potrzebujemy, to siła robocza. Mądrale po przedmiotach ścisłych też niech lepiej uważają, bo zalanie rynku przez kolejną falę inżynierów spowoduje, że i tak wszyscy spotkamy się na kasie w Tesco.

Do tej pory tylko raz usłyszałem szczerą wypowiedź ze strony ekonomisty, który przyznał, iż jeszcze przez najbliższe pięćdziesiąt lat ta sytuacja się nie zmieni i dla światowych koncernów nadal będziemy robolami do wykorzystania. Wielcy teoretycy wolnego rynku muszą pogodzić się z faktem, że to nie ich wspaniałe umysły przyciągają tu zagranicznych inwestorów, lecz my, zwykli ludzie.

W ten sposób możemy wreszcie przedstawić absolutnie podstawowy argumenty, który każdy prawdziwy ekonomista w debacie telewizyjnej musi użyć przynajmniej raz. 

Niższe koszty to nowe miejsca pracy.

Krótko raz jeszcze o płacy minimalnej

Załóżmy, że nadszedł wielki dzień i płaca minimalna została zniesiona. Szczęśliwa nowina dochodzi do hipotetycznego zakładu, w którym akurat przyszło mi pracować wraz z innymi szeregowymi robotnikami. Każdemu z nas – powiedzmy, że jest nas razem sześciu - szef obcina netto pensję o 180 zł. W ten sposób uzbierało się na nowy etat, możemy więc zatrudnić kolejną osobę. Dzięki temu jeden szczęśliwiec zyskuje pracę, a sześciu pechowców traci sporą ilość gotówki.

Egoizm? Patrzę wyłącznie w zawartość własnej lodówki, skazując tym samym kogoś na biedę i bezrobocie? Przepraszam bardzo, ale dlaczego wszelka pomoc dla ludzi bez pracy ma się odbywać kosztem tych, którzy sami sytuują się co najwyżej jeden szczebelek wyżej w hierarchii społecznej?

Wiem, bezczelnie upraszczam teraz całą sprawę, ale właśnie takie wnioski można wysnuć po wysłuchaniu światłych wywodów oświeconych panów ekonomistów, stojących na straży utrzymywania odpowiednich słupków ekonomicznych na właściwym poziomie. Zresztą, sami wielcy mędrcy często przekonują, że przecież to takie proste i logiczne, mniejsze koszta pracy, spadek cen itd. Czyli jednak stosowanie takiego „chłopskiego” rozumowania nie zawsze się sprawdza? A to ci niespodzianka!

Inną kwestią jest to, czy pracodawca faktycznie będzie skory do zatrudnienia nowego pracownika. Logiczne wydaje się to, iż jeśli właściciel warsztatu potrzebuje pięciu ludzi, by ów interes mógł funkcjonować, to właśnie tylu znajdzie tam pracę. Po co szósty, skoro nie ma tam dla niego miejsca? Przepraszam bardzo, ale taki np. sklep to nie las, gdzie im więcej drwali z siekierami w łapach, tym szybciej uporają się oni ze ścięciem odpowiedniej ilości drzew. No tak, ale dzięki zwiększeniu zysków pracodawca będzie mógł zainwestować w rozwój swojej firmy, rozbudować ją, a wtedy to już na pewno będzie zmuszony poszukać nowych twarzy.

Zapytam raz jeszcze: naprawdę uważacie, że to właśnie płaca minimalna generuje tak straszliwe koszty, iż bez niej obroty polskich firm natychmiast poszybowały w górę?

Po trzecie, do roboty!

Polskiemu robotnikowi robić się po prostu nie chce. Skąd taki wniosek? Wystarczy wejść na dowolny większy portal poświęcony polityce i sprawom społecznym i wyszukać artykuły dotyczące wyzysku pracowników w centrach handlowych lub magazynach takich firm jak chociażby H&M. Jednak interesująca jest nie sama treść owych artykułów, lecz komentarze, jakie można przeczytać pod nimi.   

Wszystkie je można streścić w następujący sposób: Polaczkom ktoś kazał ciężko pracować, więc teraz wypłakują się dziennikarzynom w rękaw. Wyzysk, łamanie praw pracowniczych, szykanowanie? Dobre sobie, w dupach się nierobom poprzewracało z lenistwa, taki jeden z drugim to najchętniej chciałby pieniążki dostawać za sam fakt przyjścia do pracy!

Przypomina mi się historia pewnego przedsiębiorcy, który narzekał, że nikt mu już nie chce zbierać truskawek i przez to być może będzie musiał zamknąć interes. Oczywiście jego słowa miały być dowodem na niezwykłe lenistwo Polaczków, którzy ciężką pracą się brzydzą. To nic, iż podjęcie podobnego zajęcia za granicą opłacało się o wiele, wiele bardziej (i to po odliczeniu kosztów związanych z dojazdem i zakwaterowaniem) i to właśnie na Zachodzie należy teraz szukać osób, które dotychczas pracowały u biednego, pokrzywdzonego pana od truskawek.

Jeszcze bardziej rozczulają mnie ci wszyscy „obrotni” ludzie, którzy z takim przekonaniem powtarzają, „że przecież nikt nie zmusza cię do pracy w tym miejscu, zawsze możesz odejść” i „narzekacie, że tak mało zarabiacie, a przecież trzeba było negocjować! Ja zawsze negocjuję wysokość swojej pensji”. Drugi argument jest tak bzdurny, iż nie zamierzam nawet z nim polemizować, a świadczy on przede wszystkim o całkowitym oderwaniu od rzeczywistości osoby, która się nim posługuje. W pierwszym przypadku powiem tylko tyle: wiecie, co by usłyszał od rycerzy wolnego rynku zwykły człowiek, gdyby faktycznie zrezygnował z pracy, w której jego zdaniem postępowano w stosunku do pracownika w nieuczciwy sposób?

Proszę, Polaczkowi nie podobało się tam, bo był zmuszony do wysiłku!

Obalenie wolnego rynku to…

… głupota. Każdy lewicowiec, który twierdzi, iż jego celem jest zwycięstwo nad kapitalizmem i zaprowadzenie Królestwa Socjalistycznego na Ziemi, powinien być czym prędzej pogoniony. Jak działa państwo, w którym gospodarka podporządkowana jest w całości władzy centralnej, wielu z nas miało nieprzyjemność doświadczyć na własnej skórze. Kapitalizm przyniósł nam wiele wspaniałości, bez których dzisiaj nie wyobrażamy sobie życia. Jeśli na jednym z portali czytam, iż polityków chcących walczyć nie z samym wolnym rynkiem, lecz jedynie generowanymi przez niego patologiami, nie można nazywać lewicowymi, to przepraszam, ale…

Taką lewicę to ja mam gdzieś.

Dla wolnego rynku nie ma już alternatywy, nie w chwili, gdy poznaliśmy, jakie może nieść on ze sobą możliwości. Jednak dążenie do maksymalizacji zysków za wszelką cenę niesie ze sobą spore ryzyko . Czasami warto więc zaniechać jakiegoś działania, nawet jeśli przez to wskaźniki ekonomiczne nieco na tym ucierpią. Należy bowiem pamiętać, że tak jak rozwój zawdzięczamy kapitalizmowi, tak prawa pracownicze to zasługa wyłącznie zwykłych ludzi, którzy w odpowiednim momencie potrafili przeciwstawić się draniom udającym uczciwych przedsiębiorców. Niech nas wyzywają od lewactwa, ekonomicznych ignorantów i pasożytów. Śmiejmy się z tego i dalej róbmy swoje.

Rozumiem, że podniesienie wysokości płacy minimalnej może w obecnej chwili nie być najlepszym rozwiązaniem. Jednak jej zniesienie będzie dla mnie objawem czystego draństwa i próbą nawiązania do najlepszych czasów kolonizowania Afryki. I to w imię czego? Przyciągnięcia jeszcze większej ilości zagranicznych inwestorów? I co, tak długo będziecie licytować się z innymi bastionami taniej siły roboczej, aż wreszcie każecie Polakom przychodzić do pracy w zamian za pół bochenka chleba i baniak wody?

Nie czuję potrzeby stawania w obronie przedsiębiorców. Doskonale wiem, że sami nie mają łatwo, a państwo Polskie w wielu aspektach dokłada im dodatkowe kamienie do koszyka. Szanuję ich odwagę – bo z otworzeniem własnego biznesu prawie zawsze wiąże się olbrzymie ryzyko – determinację i chęć osiągnięcia czegoś w życiu. Jestem jednak tylko zwykłym człowiekiem i to o interesy mojej grupy będę przede wszystkim zabiegać.

Żądam od was wszystkich niewiele. Uczciwych zasad gry i szacunku. Naprawdę jesteśmy sobie nawzajem potrzebni.

Zwykły Człowiek


[1] Polecam cały wywiad, śmiechu co niemiara. Zwłaszcza, jeśli spojrzy się na zdjęcie pani Anny Patrycji Czepiel i uzmysłowi, ile owa osoba ma lat. Wybaczyłbym jednak pani Czepiel te wszystkie słowa, to normalne, że za młodu świat spostrzega się w czarno-białych barwach.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,16145296,FOR_u_przepis_na_Polske__czyli_dlaczego_mamy_isc_sladem.html

1 komentarz:

  1. "Należy bowiem pamiętać, że tak jak rozwój zawdzięczamy kapitalizmowi, tak prawa pracownicze to zasługa wyłącznie zwykłych ludzi, którzy w odpowiednim momencie potrafili przeciwstawić się draniom udającym uczciwych przedsiębiorców."

    Tak się akurat składa, że ci zwykli ludzie organizowali strajki, tworzyli związki zawodowe a także byli później działaczami partii socjaldemokratycznych. Więc prawa pracownicze (kodeks pracy), 8 godzinny dzień pracy to osiągnięcia lewicy jeszcze XIX wiecznej. Co by nie mówić o Karolu Marksie to jednak trzeba przyznać, że jego postulat moralny, że kapitalista nie ma prawa wyzyskiwać proletariusza jest jak najbardziej słuszny. Fundamentaliści wolnorynkowi nigdy nie zrozumieją, że o jakości systemu społeczno-gospodarczego nie decyduje to,czy Jan Kulczyk kupi sobie kolejną kopalnię złota w Namibii tylko to czy zwykły pracownik zarabia tyle aby móc utrzymać siebie i rodzinę. Zresztą o tym aby pensja pracownika była tak skonstruowana aby pracownik utrzymał siebie i rodzinę o tym pisał także Adam Smith (raczej nie socjalista). Zresztą najlepiej o tym jak powinna wyglądać relacja Kapitał-Praca przedstawił w encyklice Rerum Novarum Ojciec Św. Leon XIII i nie trzeba być katolikiem aby się z tym zgodzić bo ta nauka ma przesłanie uniwersalne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń