środa, 10 września 2014

Spełniony sen neoliberała



Zdecydowanie za bardzo przejmuję się otaczającym mnie światem. Co gorsza, zbyt łatwo wyprowadzić mnie też z równowagi. Wystarczy, że w Internecie natknę się na głupią i podłą opinię i już mam przynajmniej godzinę z życia z głowy.  

Czytając ostatnio artykuł dotyczący oszczędzania pieniędzy, natknąłem się właśnie na taki irytujący komentarz pewnego domorosłego neoliberała. Ów rycerz wolnego rynku starał się wytłumaczyć głupim Polakom, że powinni każdą wolną chwilę poświęcać na naukę i wzbogacaniu swojego CV. Co więcej, krzewiciel jedynego słusznego ustroju gospodarczego nie mógł zrozumieć, dlaczego nasi rodacy tak rzadko starają się o lepszą pracę.   

Niestety, z ust coraz większej ilości osób możemy usłyszeć opowieści o durnych Polaczkach, którzy wolą narzekać na zarabiane przez siebie grosze, zamiast po prostu wziąć się w garść i zawojować rynek pracy. 

Alternatywny, cudowny świat

Załóżmy na chwilę, że każdy, nawet najmniej zdolny i leniwy Polak przechodzi nagle cudowną przemianę i dostosowuje się do rad udzielanych przez neoliberałów. Naród rusza więc tłumnie na szkolenia, podnosi własne kwalifikacje, zdobywa kolejne praktyczne umiejętności. Co drugi obywatel zakłada własną firmę, duch przedsiębiorczości rozpiera żądnych pracy i sukcesów ludzi.

Trudno nie uronić łezki ze wzruszenia, co nie? A może te łzy wywołało coś innego? Może to przez smród unoszący się z koszy i kontenerów? Ale jak to, dlaczego nikt od tygodni nie zajął się wywózką śmieci? A któż miałby to niby zrobić? Wszyscy są zajęci wspinaniem się po szczebelkach korporacyjnej kariery. Przecież to oczywiste, iż ktoś, kto ma się cenić i poświęcić całe swoje życie na dążenie do doskonałości, nie przyjmie posady śmieciarza, prawda?

I tak z naszego kraju zniknęliby sprzątacze, magazynierzy, sprzedawcy, budowlańcy i wielu, wielu innych. Mało tego, Polska straciłaby również swój status dostarczyciela taniej siły roboczej. Zdaniem ekonomistów - a wśród nich prawie wszyscy należą do zakonu rycerzy wolnego rynku – to właśnie niskie koszty pracy stanowią jedyny powód, dla którego zagraniczni inwestorzy w ogóle zawracają sobie głowę biedną Rzeczpospolitą. A przecież żaden szanujący się neoliberał nie pozbędzie się okazji do postawienia u nas takiego „cudeńka”, jak chociażby magazyn Amazonu pod Poznaniem.

Prawdziwy przemysł pogardy

Stwierdzicie, iż powyższy scenariusz jest nierealny? Spokojnie, to tylko sen neoliberała o idealnym świecie. Takie właśnie są sny i „mądrości” głoszone przez rycerzy wolnego rynku: absurdalne i całkowicie oderwane od rzeczywistości. 

Ta absolutna pogarda do słabszych, wykonujących mniej zaszczytne profesje ludzi jest czymś naprawdę obrzydliwym. Neoliberałowie rugają każdego, kto ich zdaniem nie potrafi należycie docenić swojej pracy i zatrudniającego go pracodawcy, a jednocześnie osoby zarabiające poniżej 2 tys. zł. na miesiąc traktują niczym nic niewarte śmieci.

Tak, wolny rynek to doprawdy wielka, wspaniała wartość. Szkoda jednak, że neoliberałowie zapominają, że ponad nim stoi ktoś jeszcze, kto zasługuje na zdecydowanie większą uwagę i troskę.

Tym kimś jest człowiek.


Zwykły Człowiek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz