niedziela, 12 października 2014

Krótko o...: za Cimoszewiczem marsz!



Patrzę i nie wierzę. Czytam i wątpię we własną umiejętność składania literek w słowa, a słowa w zdania. Słucham i zaczynam się zastanawiać, czy coś jest ze mną nie tak, może mój mózg nie potrafi odpowiednio zdekodować wpadających przez ucho treści? Patrzę, czytam i słucham Sławomira Nowaka i broniących go coraz śmielej kolegów z PO. Następnie uwagę przerzucam na sondaże i wiele komentarzy umieszczanych przez zwykłych ludzi w Internecie. I szlag mnie po prostu jasny trafia.

Jak? Jak to możliwe, że ten człowiek naprawdę ma szanse na powrót do polityki? Ze zgrozą zaczynam przyjmować do świadomości myśl, iż jeśli pan Nowak wystartuje w przyszłorocznych wyborach, ma duże szanse na to, żeby dostać się ponownie do Sejmu.

Coś takiego jest niczym cios w pysk wymierzony każdemu uczciwemu obywatelowi, który stara się ze swojego wolnego czasu wygospodarować choć kilka chwil dziennie na śledzenie i przejmowanie się polityką.

I po co to wszystko? Setki tysięcy blogerów może się produkować dniami i nocami, a dobrzy, uczciwi dziennikarze mogą poświęcać własne kariery na tropienie takich drani i cwaniaków. Na końcu zaś i tak pan Nowak zatriumfuje, śmiejąc się z głupoty zwykłych obywateli, którzy sami, dobrowolnie godzą się na bycie golonymi przez Nowaka i jego kolegów.

Walić Kaczyńskiego i PiS. Chrzanić SLD Millera, dziwną partyjkę Palikota i cynika Mikkego. Nawet nie chodzi o samą Platformę, choć z trudem idzie zignorować ohydną akcję obrony Nowaka, jaka powoli rozkręca się w rządzącej partii. Nie zważając już na sympatie polityczne, jeśli ktoś twierdzi, iż akceptacja uczynków pana Nowaka to cena, jaką trzeba zapłacić za niedopuszczenie Prawa i Sprawiedliwości do władzy, to jest po prostu głupi. Co więcej, ktoś taki nie ma żadnego prawa narzekać na korupcję, lenistwo i złodziejstwo klasy politycznej. Sam bowiem takie zachowanie legitymizuje, dlatego nie powinien mieć tu absolutnie nic do gadania.

Ktoś może powiedzieć: ale przecież to duperela, po co oburzać się na Nowaka, skoro są inne, o wiele poważniejsze afery? Zgoda, z jednym zastrzeżeniem: otóż te wielkie sprawy są tak doskonale przed nami ukrywane, iż nawet nie jesteśmy w stanie prawidłowo ocenić ich skali i konsekwencji. Nawet jak już coś wydostanie się na światło dzienne, jak afera hazardowa, czy taśmowa, to i tak widzimy tylko wierzchołek góry lodowej. Tymczasem sprawa Nowaka i jego rozmów z Parafianowiczem jest prosta, oczywista, doskonale czytelna. Chcesz pokazać draństwo elity? Zacznij od rzeczy drobnych, aż w końcu dojdziesz do prawdziwych wałków, którzy ci ludzie robią.

A co, jeśli nawet tak klarowne, jednoznaczne sprawy uchodzą im na sucho? Wtedy wszelkie wykłady o odpowiedzialności obywatelskiej i możliwości decydowania o losie swoim i swojego państwa można sobie wsadzić głęboko.

Znam pewną osobę, która interesowanie się i emocjonowanie polityką uważa za głupotę. I wiecie co? Coraz częściej odnoszę wrażenie, iż ów znajomy ma całkowitą rację. Intelektualiści mogą prychać z pogardą na taką opinię, ale naprawdę wygląda to tak, że nieważne jak wielu z nas zaangażuje się w odrobaczenie polskiej polityki, na samym końcu i tak będzie na nas czekać Sławomir Nowak z maszynką do golenia. Jakby cały system był wadliwy. Jakby KAŻDY system nosił tą samą skazę, a los zwykłego człowieka był nieodmiennie związany z byciem robionym w konia.

Włodzimierz Cimoszewicz przerwę między nieudaną kampanią na prezydenta a powrotem do parlamentu w roli senatora spędził w słynnej leśniczówce, polując na żubry i mając w dupie wszystko. I to może on, a nie ludzie, którzy twierdzą, iż polityką nie interesują się wyłącznie głupcy i szaleńcy, miał w tym wszystkim racje?

Zwykły Człowiek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz