piątek, 21 listopada 2014

Witając wujaszka K. Cyka



Miałem nie iść na te wybory, jednak absurdalne poczucie obowiązku jak zwykle doprowadziło do tego, iż złamałem własne postanowienie. Poszedłem, zagłosowałem i... I tak, teraz wychodzi na to, że zachowałem się jak frajer. "Gazeta Wyborcza" puszcza wesołe filmiki o tym, jak to tylko idioci nie chodzą na wybory, wszyscy biadolą nad niską frekwencją, a koniec końców to właśnie ci, którzy pofatygowali się oddać głos, wychodzą na największych przegranych, z powyborczym kacem jak stąd do Mińska. Jak zwykle zresztą.  

Wszyscy doskonale wiemy, co się odbywa w naszym kraju od kilku dni. Jeśli do tej chwili ktoś jeszcze wierzył w troskę polityków, prawników, wszelkiej maści ekspertów i dziennikarzy nad losem ojczyzny i jej obywateli, może przestać się łudzić.

Bez zbędnych wstępów przejdźmy więc do przedstawienia listy "zasług":

Dlaczego zawiódł mainstream

Jaki komunikat płynie od tzw. "mainstreamu"? Są pewne nieprawidłowości, zaniedbania, ale wpływu na wynik wyborów nie ma to prawie żadnego, zresztą jakby co, zawsze można raz jeszcze ręcznie przeliczyć karty do głosowania.

Inaczej rzecz ujmując: kupiono za pieniądze podatników system, który nie działa i właściwie wiele osób od samego początku wiedziało, że działać nie ma prawa? Krajowe Biuro Wybiorcze - instytucja zatrudniająca kilkaset osób na etat, które nie wykonują innych funkcji prócz tej, by raz na jakiś czas zorganizować w kraju wybory - po tylu latach działalności nie potrafi przeprowadzić przetargu? Przez kilka dni panuje burdel organizacyjny i informacyjny? PKW podaje wyniki cząstkowe - by zaraz później zamilknąć na wiele godzin - według których PSL gromi wszystkich jak leci, choć wiadomo, że coś takiego doprowadzi do wielkiej awantury?

I co z tego? Jeżeli istnieje spora szansa, że jednak wyniki nie zostały sfałszowane, to kto by się w ogóle przejmował szczegółami? Dojechaliśmy? Dojechaliśmy.

Cała ta obrona świętej, błogosławionej przez samego prezydenta Komorowskiego rzekomej stabilizacji przypomina mi dyskusje o autostradach w Polsce. Są? No są. Że wybudowane drogo, o wiele drożej, niż zakładano? Że zbankrutowało przy tym wiele firm, a nieprawidłowościami powstałymi przez te wszystkie lata zajmuje się CBA? No trudno, bywa.

Teraz słyszę na dodatek, iż PKW i KBW same są sobie winne, bo generalnie reszta państwa jest spoko, tylko tu wydarzył się drobny problem. I tak to wygląda prawie zawsze. Każdą aferę rozpatruje się osobno, bez spojrzenia na całość. Na kolei burdel? No tak, zapanować nad tym trudna rzecz, potrzeba na to czasu. Sądownictwo leży i kwiczy? Ojoj, władza sądownicza musi być niezależna. Remonty przeprowadzana w polskich miastach prawie zawsze prowadzą do chaosu i frustracji mieszkańców? Och, ci niedobrzy samorządowcy, ale co rząd ma do tego?  

I tak jak połączy się te wszystkie "jednostkowe" wypadki, to okaże się, że jednak prawie wszystko jest tu do dupy. Oczywiście rząd i partia rządząca za to nie odpowiada, bo ona w ogóle odpowiada za mało co. Ale do wypinania piersi po ordery, chwalenia się, jak to uchronili Polskę przed kryzysem, to cała ta śmieszna ekipa jest pierwsza.

O zachowaniu takich osób jak pani redaktor Olejnik nawet już nie wspomnę. Widziałem kilka jej programów z ostatnich dni i na usta ciśnie się tylko jedno słowo: żenada. Wystarczy wspomnieć, iż według ciebie nie wszystko było OK przy tych wyborach i zaraz rozlega się krzyk: czyli co, sfałszowane? A kto w takim razie je sfałszował? Czy pan się dobrze czuje? I tak bez przerwy. Mechanizm dobrze znany, bo przy aferze związanej ze Smoleńskiej było podobnie. Jeśli nie podoba ci się coś w tej sprawie, z automatu musisz być zwolennikiem teorii zamachu.

Dlaczego zawiodła opozycja

Wiadomo, jakby Kaczyński nie powiedział, że w sumie to skala nieprawidłowości przy tych wyborach była przytłaczająca, to zaraz wszyscy rzuciliby się na niego zawodząc, iż wygrał i od razu spiskowe teorie przestały go obchodzić. Jednak szopka, jaką prezes PiS rozpętał razem z Leszkiem Millerem, to szczyt obłudy.     

Gowin? Masakra. Dobrze to podsumował Marek Migalski, zauważając, iż Gowin co kilka godzin zapalał się do kolejnych bzdurnych pomysłów, z których każdy kolejny był głupszy od poprzedniego. To ma niby być były minister sprawiedliwości, polityk rzekomo poważny i odpowiedzialny? Nie wspominając już o tym, jak nagle zaczął być traktowany przez działaczy prawicowych lider SLD, czyli pan Miller. Tak, ten sam Miller, który zarzucał Prawu i Sprawiedliwości zamordowanie Barbary Blidy, prześladowanie lewicy i wprowadzenie terroru na polskie ulice. Tak, ten sam Miller od afery Rywina i pożyczki moskiewskiej. Wiecie, jak się teraz do niego zwracają prawicowcy od Kaczyńskiego? "Były premier Leszek Miller powiedział....", "stwierdził tak również były premier, pan Leszek Miller", "nasze zdanie podziela również były premier, pan Leszek Miller". Pełen szacunek, dawny aparatczyk i karierowicz w ciągu dwóch, trzech dni przemienił się w autorytet i osobę godną wysłuchania.

No jaja na całego.

Co więcej, nagle okazuje się, iż w kraju są partie, które po prostu nie mogą wygrać wyborów. Gdyby nawet doszło do powtórnego przeliczenia głosów, a każda karta zostałaby prześwietlona na wylot i koniec końców to nadal PSL byłby górą, nikt by w to nie uwierzył. Dlaczego? Bo nie i do widzenia. Bo nigdy nie miał tak dobrego wyboru i też żaden sondaż tego nie przewidział.

Zresztą o samych sondażach też warto wspomnieć. Gdy pojawiły się pierwsze głosy, iż PiS jednak może nie być na pierwszym miejscu, coraz częściej zaczął się pojawiać argument, że przecież absurdem było ogłaszanie zwycięzcy na podstawie badań IPSOSU. OK, racja, tylko jakoś przez wiele lat nikomu to nie przeszkadzało. Zawsze po zakończeniu ciszy wyborczej pojawiały się sondaże różnych firm i nikt nigdy z nimi nie walczył. Dopiero teraz nagle wszystkich oświeciło w tej sprawie.

Czy zawiedli obywatele?  

Generalnie jestem prostym, średnio rozgarniętym facetem, który może nie należy do najgłupszych, ale na pewno nie grozi mi kariera wybitnego intelektualisty. Dlatego zawsze starałem się bronić zwykłych ludzi przed nazywaniem ich szarą, tępą masą. Mimo to akcja, jaka rozegrała się wokół osławionych już "książeczek", każe mi zwątpić w przyszłość tego narodu.

Zawsze uważałem też, iż głosy nieważne nie są efektem głupoty obywateli lub fałszerstwa, lecz świadomym wyborem ludzi, którzy postanowili nie popierać żadnej z dostępnych im partii politycznych. Wciąż więc wierzę, że doniesienia o przyczynie tak wielu źle wypełnionych kart są nieprawdziwe.

Jak mogę na poważnie brać argument, iż ludzie nie wiedzieli, jak oddać ważny głos? Instrukcja PKW wprowadziła ich w błąd, bo zasugerowano w niej, że na każdej karcie należy postawić jeden krzyżyk, a przecież książeczka składała się z kilku, kilkunastu takich kart? Przepraszam bardzo, ale trzeba być skończonym idiotą, by nie zauważyć, iż w nakazie oddania głosu na WSZYSTKIE startujące w wyborach komitet chyba jest coś nie tak, prawda?

Czy świetny wynik PSL-u może być efektem tego, iż wyborcy mieli gdzieś sejmiki wojewódzkie i stawiali krzyżyk na pierwszej stronie (okupowanej właśnie przez ludowców), niezbyt się przejmując, jakiej właściwie partii udzielają swojego poparcia? Temu akurat jestem skłonny dać wiarę, choć świadczy to fatalnie, najgorzej jak tylko się da o osobach, które tak postąpiły. Wszystkich uważasz za złodziei? Oddaj pustą kartkę, albo w ogóle nie idź. Prosta sprawa.  

Podsumowując...

Podsumowując, jest źle. Bardzo źle. Właściwie niemal każdy polityk wypowiadający się o tej sprawie, ma rację gdzieś tak w 30% - pozostała część jego wypowiedzi to bzdury, bezczelne kłamstwa lub odwracanie kota ogonem. Dziennikarze standardowo wyciągają z całej sprawy tylko to, co akurat pasuje im pod polityczną tezę, niezbyt przejmując się resztą. Profesor Andrzej Zoll bez żadnego wstydu broni szefa Krajowego Biura Wyborczego, pana Czaplickiego, przedstawiając go jako świetnego fachowca, bez którego przeprowadzenie jakichkolwiek wyborów w przyszłości w zasadzie jest niemożliwe. Eksperci od bezpieczeństwa informują, iż włamanie na stronę PKW to w sumie żadna tragedia, bo wyniki trzymane są na innych serwerach.

A obywatel? A obywatela wszyscy - powtarzam, WSZYSCY, bez żadnego wyjątku - mają w dupie. Skąd w ogóle wzięła się ta śmieszna myśl, iż wybory są przeprowadzane dla nas?

Dla nas, moi drodzy, w tym państwie nie robi się nic.

Zwykły Człowiek  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz